Nick:jijiofioef
Dodano:2005-11-13 06:36:57
Wpis:Wiesz , śniłaś mi się dzisiaj ^^. Spotkałem cię w teatrze Syrena , który... eee... nie wyglądał tak , jak ten teatr wygląda naprawdę. Był to wielki , kilkuczęściowy gmach o budynkach rozsianych na większej przestrzeni (coś w rodzaju Uniwersytetu Warszawskiego) i o ile wewnątrz budynków panował spory przepych , to z jednych do drugich szło się ogrodowymi dróżkami ; o ile jedna główna była pięknie udekorowana , jak np. ścieżki w Arkadii nieborowskiej , to całą resztę zarastały już chaszcze , a tę jedną trudno było znaleźć . I jeszcze stroje - najlepiej widziane były [tzn. u płci męskiej] koszula z żabotem i ogromna złotoloka peruka z warkoczem (czyli moda wczesnych czasów stanisławowskich) acz o ile pamiętam , podobnie jak IRL lekce sobie ważyłem nakazy mody i nie miałem tej peruki. Narozmawialiśmy się dużo w szatni (acz z przerwami , bo skądś znałaś też główną aktorkę przedstawienia i takoż musiałyście się nagadać) po czym przeszedłem do głównej sali teatralnej - ogromnego , surrealistycznego gmachu , w którym widownia miała trzy poziomy (wchodziło się na początek na środkowy) i z jednego na drugi można było się przedostować za pomocą ustawionych z boku specjalnych foteli , których siedzenia wyrzucały w górę lub w dół [co ciekawsze , dolny poziom przypominał skrzyżowanie podziemi i stajni , ale scenę cały czas było widać]. Co też czyniłem , oglądając przy okazji przedstawienie [a też było w stylistyce czasów stanisławowskich] , ale nie wiedzieć czemu , moje przeskakiwanie z poziomu na poziom niezbyt spodobało się bileterom i próbowali mnie stamtąd wyrzucić , a ja uciekałem z góry na dół i odwrotnie. Jak to się skończyło , nie pamiętam...
|