Nick:nfnjfnjfr
Dodano:2005-09-28 20:55:58
Wpis:pojąć dwojako.
- Nie uważam – szepnął i z dziecinnym zachwyceniem patrzył , jak Elwira marszczy brwi pod podwójnym naciskiem – języka i zastanowienia nad motywami języka.
Leżeli. Zamykała oczy , żeby świat bielejący pod jej powiekami przetrwał chwilę dłużej , a wtedy przypominał jej się „Pururawa i Urwasi” i stwierdzała , że tak nie chce. Otwierała je więc ponownie i wówczas – za każdym razem nieco bardziej – pojmowała , co czuł jeden z kotów Eliota , pragnący naraz oglądać drzwi z obu stron. A potem przypomniała sobie , co jest po drugiej stronie , i postanowiła szepnąć :
- Wiesz , że Urwasi , ta z legendy o Pururawasie , była chyba jedną z nas? Raczej nie
lamią , to trochę inna psychika , ale mam wrażenie , że była prawdziwa. Tak czuję.
- A jak dokładnie brzmiała ta legenda , na której opierał się Leśmian? – dobiegł ją jego senny głos. – Bo nie pamiętam.
- Pururawas , jeden z hinduskich królów , osiągnął takie wyniki w ascezie , że bogowie zaczęli się obawiać o stołki , więc postanowili nasłać na niego nimfę nimfomankę celem odwiedzenia go od dalszego doskonalenia się – Elwira dała upust swojemu talentowi gawędziarskiemu. – Udało im się.
- Tak?
- Tak. Przynajmniej według legendy.
- Skoro nawet w legendach napalona laska potrafi każdemu przewrócić w głowie... – stwierdził , póki co przewracając się na bok. Z tej pozycji wyrwał go dopiero po chwili odgłos cichego szlochu.
- Elwira? – zapytał z niepokojem. Nie odpowiadała. Przewrócił się na drugi bok , dotknął czołem jej twarzy. Wyczuł łzy.
- Wypominasz mi to , kim jestem – powiedziała obojętnym i chłodnym tonem ; senny i wytrącony z monotonnej równowagi doznaną dopiero co obopólną rozkoszą nie był w stanie wyczuć cierpkiej nuty w słowach – ale ta rzekoma obojętność , brana przez niego za jej prawdziwe uczucie , wstrząsnęła nim jeszcze bardziej.
Przeprowadził błyskawiczną kombinację myślową : wyjaśniać , powiedzieć zgodnie z
prawdą , że miał inne intencje , czy posłużyć się mową ciała , zlizać jej łzy , zetrzeć trochę srebrnego blasku księżyca z włosów i dopiero wtedy szeptać?
Kombinacja : w drugim przypadku ryzyko jest większe , bo po pierwsze Elwira może to uznać za dalszy objaw lekceważenia jej umysłowości i przenoszenia nad nią cielesności , co spowodowałoby pogłębienie poczucia upokorzenia , po drugie zaś w mowie ciała jest zwyczajnie gorszy.
Zdecydował się na opcję pierwszą , jakkolwiek nie zdążył jej już wprowadzić w czyn. Kombinacja , choć błyskawiczna jak na jego tempo , nie okazała się zbyt szybka , by uprzedzić dalsze słowa dziewczyny.
- Oceniasz mnie po tym , co nie zależy ode mnie , tak nie wolno. Co ja na to poradzę , że stworzono mnie do jednej rzeczy , lubię ją , nieźle umiem , nie męczę się nią i jednak jej
chcę , chociaż mnie nudzi? Ale właśnie dlatego , że mnie nudzi , nie chcę jej samej... Tylko widzisz , dodatkiem do własnego ciała też być nie chcę.
- „Dusza twoja śmie marzyć , że w gwiezdne zamiecie...” – skontrował i to na chwilę podziałało. Ale tylko na chwilę.
- A wiesz , ilu już we wszechświecie myślało o moim ciele? To raczej odwrotny przypadek. Jeśli masz być kolejnym z nich , wbrew... wbrew temu , czego się... spodziewałam... dobrze , bierz mnie jeszcze raz , wciąż jeszcze i jeszcze , aż zaśniesz z wyczerpania , a ja zostanę twoim snem. Spałeś cały dzień i prześniłeś cały ten dzień , zdarza się. Powiedz , tego chcesz? – i nie dając mu czasu na odpowiedź , ciągnęła – Mówiłam już : lubię i chcę. Ale jeśli jestem pewna , że warto , że taka miłość jest prawdziwa , mogę nie chcieć , skoro ma to pomóc , wesprzeć , dowieść...
- Nie chcę tak – przerwał dość brutalnym tonem , ale uznał , że inaczej nie uda mu się przebrnąć tymi kilkoma słowami przez potok jej wymowy. – I nie chcę , żebyś znikła. Tamto powiedziałem ot tak po prostu , bez namysłu... Dla mnie jesteś Elwirą. Ty to ty. Nieważne , kim jesteś poza tym , dopóki jesteś nią.
- Dopóki jestem taka , jaką mnie stworzyłeś? – to pytanie uświado
|