Nick:frmmkfrfr
Dodano:2005-09-20 18:42:13
Wpis:"Mistrza i Małgorzatę" rozpatruję na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to wyłaniający się z powieści portret psychologiczny człowieka złamanego , Bułhakowa-Mistrza , który na swoje kompleksy i życiową przegraną reaguje pisząc podkoloryzowaną wersję własnej historii , w której realia są nieco dlań przychylniejsze , całość kończy się happy endem , a wszyscy , których Bułhakow nie lubi , obrywają - bo następuje interwencja deus ex machina.
I to jest faktycznie wyjątkowo pesymistyczne - bo wyłaniający się portret ukazuje nam postać przesadnie (nawet jak na moje kryteria) egocentrycznego prymitywa , dla którego sprawiedliwość dziejowa jest równoznaczna z faktem , że oberwą wszyscy dookoła , a ci , którzy nie oberwą , zostaną przynajmniej wyśmiani. Że aktem sprawiedliwości dziejowej jest , gdy urażona kochanka marnego pisarza demoluje mieszkanie nieprzyjaznemu mu krytykowi. Że w zasadzie Bułhakow jest tak samo prymitywny jak system , który krytykuje - Woland przecież działa identycznie , jak komunizm radziecki : niszczy tych , którzy w niego nie wierzą , próbują obnażać jego intrygi albo zwyczajnie są po przeciwnej stronie barykady. I jeszcze - według Bułhakowa lekarstwem jest realizacja poglądów Jeszui : problem w tym , że tym poglądom najbliżej do utopijnego idealizmu komun hippisowskich , niezależnie od tego , jak fajny i sympatyczny nie byłby sam Ha-Nocri.
Natomiast druga płaszczyzna to konflikt istoty nadprzyrodzonej ze światem ludzkim - i tu przesłanie jest optymistyczne ; Woland jest w stanie zdezorganizować jego pracę , ale nie jest w stanie zatrzymać albo odwrócić koła historii - odwrotnie niż jeszcze np. Dionizos w "Bachantkach".
|