Nick:fkfkfkf
Dodano:2005-06-04 13:26:25
Wpis:rosnącej obok na wpół uschłej akacji , dzieląc się z nią swym śniadaniem.
Pani Sulkiewicz , ledwo sprawdziła listę i wpisała nieobecności , zawołała rześko :
- Woźniak , do tablicy!
Blady i rozedrgany Bartosz podniósł się z krzesła , stając obok
rzutnika.
- No i co , kochany? Miałeś mi o czymś przypomnieć , prawda? W moim wieku to chyba nie wypada , żebym ja przypominała tobie?
- Miałem pani profesor przypomnieć , że wpadłem na panią profesor wczoraj na Długiej - wyjąkał Bartosz Woźniak przy akompaniamencie chóralnego śmiechu klasy.
- To wszystko , Bartoszku? Nie masz odwagi mówić o innych szczegółach? Ależ nie krępuj się , powiedz klasie , z kim to szedłeś pod rękę zamiast uczyć się historii sztuki?
- Z moją kuzynką - zaryzykował chłopak. - Tak dawno się nie widzieliśmy , pani profesor , a jestem do niej tak przywiązany...
- Pójdź w me ramiona , Bartoszu , dawno zaginiony bratanku! To była moja córka , kochany! Ażeby zaś było wiadomo , że nepotyzm jest mi obcy , targam więzy rodzinne i oświadczam , że korzystając ze swoich uprawnień odmawiam dopytywania cię w dniu dzisiejszym. Zresztą , wątpię , żebyś cokolwiek umiał. Spotkamy się na komisyjnym.
Złamany wracał Woźniak do domu , a gdy wsiadał do tramwaju , akurat jakiś ostrzyżony na łyso młodzieniec puścił na cały regulator piosenkę Michała Bajora : "Taka miłość w sam raz , idealna!".
Rozwścieczony Bartosz wyrwał nic nie rozumiejącemu współpasażerowi radioodbiornik i z całej siły rozpieprzył go o podłogę wehikułu...
|