Witam!, także podzielam opinię mioch przedmówców i Małgosi... Widziałem ten film raz w kinie i kilka razy na komputerze. Za każdym razem miałem odczucie,że Jezus poprzez Mela Gibsona chce coś przekazać. Wiem, nie ładnie po ludzku myśląc jest wychwalać swoje czyny, jednakowoż czyn poświęcenia własnego zycia winien być wyłączony z tej reguły, a już na pewno w odniesieniu do Boga. Jestem pełen podziwu dla Jezusa, żę potrafił tak postąpić i myśle niekiedy czy i ja potrafiłbym do końca zaufać Bogu, gdybym stanął w takiej sytuacji w jakiej znalazł się Jezus. Owszem wielu jest męczenników, którzy postąpili tak samo jak On, ale to i tak nie było to samo do końca moim zdaniem, może się mylę - najwyżej mnie sprostujecie. Jestem obecnie w okresie życia zblizającym się raz do Boga, a raz do kompletnego ateizmu. Przeżywam poważne problemy w sobie i w duszy. Raz chcę wierzyć, a raz nie mam takiego zamiaru twierdząc, że to niczego nie warte. Wiele w życiu przeżyłem i radości i bólu, a tego ostatniego wydaje mi się, że było znacznie więcej. Nie mam z kim o tym pomówić, gdybym miał pewność, że przyjechawszy do Łagiewnik spotkam osobę, która mnie wysłucha, poprowadzi, to bym już teraz pojechał, ale zwolna przestaję w to wierzyć - wybaczcie, ale nie potrafię już dlużej pisacć i raczej skończe na tym, bo jeszcze kogoś obrażę, a nie chce tego. Dziękuje za uwagę o ile ktokowiek to odczytał, a jeśli zrobiła to jakaś siostra Miłosierdzia Bożego z Łagiwnik proszę o modlitwę za moją duszę i oczyszczenie z brudu grzechu i niewiary, jaka mnie ostatnio opętała. Prosze... R.K.
|