Wczoraj w Krakowie z kumplami przed opuiszconą fabryką graliśmy w noge.
było bardzo ceimno były tylko chyba 3latarnie i to dość daleko jeszcze jakieś 65m od nas była ulica dość ruchliwa.
graliśmy tak wczoraj by ła chyba pełnia ale księżyc był ładny.
i nagle typ ubrany jak normlany i wyglądał jak normalny sezkoczył z dachu fabryki
i zaczoł dziwinie warczeć(ja i koledzy mamy po 13 lat i było nas czterech)
wszystkim powiedziałem spokojnie aby uciekali i wezwali pomoc tak zrobili,te ktoś był dużo masywniejszy niż ja i dużo sprawniejszy,było nawet ciepło ale miłem grubą bluze ogólnie taki byle jaki strój bramkarski,tażaliśmy się vpo ziemi waliłem go z całych sił po twarzy aż z nosa mu wyciekła krew choć wyciekła niezwykle mało obficie,on mnie nie bił tlyko chciał ugryć była to ręka,już w bił górne kły gdy koledzy
przybielgi z dwoma policjantami,po szamotaninie została mi na pamiętka bluza z dwoma dziurami w miejsy łodcia tylko od strony zewnętrzenej.zdaje mi się że to wampir,ogólni mieszkam w centrum ale wyjechałem z kolegami na takie jakby mniej zamieszkałe tereny
|