A ja dodam jeszcze, iz po 1 rundzie zastapilem na ringu zmeczonego juz GitZ ( jak to sie w koncu czyta? Git Zet? Ja tam zawsze Gitz mowie ) i niestety od razu rzucil sie na mnie przeciwnik pod postacia DJ Grega, ktory caly wieczor i noc chcial mnie zabic albo mocno pobic. Jedyne slowa, ktore wymawial (sadze, ze i one powinny dostac przydomek legendarnych, a chociaz pol-legendarnych ) to: "Radek, moge go zabic?". W sumie dostalem 2 razy w brzuch, a raczej w rece, ktorymi zaslonilem brzuch instynktownie, pozatym ciosy byly jak podmoch wiatru, po ktroych greg prawie sie przewrocil. (Mi tam nic nie grozilo bo wtedy bylem po jednym kielonie wymuszonym przez reszte)
|